aaa4 |
Wysłany: Czw 14:43, 25 Maj 2017 Temat postu: |
|
A tak naprawde to probowalam tej wiosny zakochac sie w Morriem Strombergu, ale sie nie udalo. Jest piekny, a gdy zobaczylam, jak rzuca do kosza, pomyslalam, ze moze moglabym sie w nim zakochac. Ma dlugie, smukle rece i nogi, rusza sie plynnie i ma krotkie, jasne wlosy, jest opalony. Ale lazi zawsze tylko z paczka Joego i rozmawia wylacznie o sporcie i samochodach, a raz mowil w klasie z Joem o mnie i slyszalam, jak powiedzial miedzy innymi: "Starra jest OK, ale wiesz, ona czyta ksiazki!" Nie, zeby mna pogardzal, on mowil to tak, jakbym byla obcym z innej planety, kims calkowicie, kompletnie odmiennym. Tak jak moglby sie tu czuc Worf albo Michael Dorn. Bo to OK znaczylo, ze moze ona jest OK, ale na pewno nie tutaj. Nie pasuje. Gdzie indziej to prosze, tam moze sobie byc OK. A przeciez czy nie mieszkali tu kiedys Indianie? I wcale juz ich tutaj nie ma, prawda? Wiec kto tu jest na swoim miejscu? I co to w ogole za gadanie?
Jakis miesiac temu mama powiedziala mi, czemu odeszla od mojego ojca. Ja tego nie pamietam. W ogole nie pamietam zadnego ojca. Nie pamietam niczego sprzed Ether. Powiedziala, ze mieszkalismy w Seattle. Mieli sklep, w ktorym sprzedawali krysztaly, olejki aromatyczne i rozne rzeczy zwiazane z New Age. Gdy wstala pewnej nocy, zeby pojsc do lazienki, on byl w moim pokoju i obejmowal mnie. Chciala mi dokladnie opowiedziec, co robil i o co chodzilo, ale wtracilam sie: "Znaczy molestowal mnie". Ona powiedziala, ze tak. "I co zrobilas?" spytalam. Myslalam, ze zrobila mu potem wielka awanture, ale ona powiedziala, ze nic nie powiedziala, bo sie go bala. "Widzisz, on uwazal mnie i ciebie za swoja wlasnosc. A gdy sie postawilam, wsciekl sie". Sadze, ze w ogole musialo byc miedzy nimi kiepsko, bo o tym akurat cos wczesniej wspominala. Tak czy inaczej, nastepnego dnia spakowala troche krysztalow i innego towaru, ktory trzymali w domu, wciaz to mamy, wziela czesc pieniedzy z puszki w kuchni, bo chowala je tam tak samo jak tutaj, i wyszla ze mna na autobus do Portlandu. Potem ktos znajomy przywiozl ja tutaj. Nic z tego nie pamietam. Dla mnie to tak, jakbym sie tutaj urodzila. Spytalam, czy probowal jej kiedykolwiek szukac, a ona powiedziala, ze nie wie, ale gdyby sprobowal, to trudno by mu bylo ja znalezc. Zmienila nazwisko na Amethyst, bo ametyst to jej ulubiony kamien. Walinow byla z domu. Mowi, ze to polskie nazwisko.
Nie wiem, jak on sie nazywal. Nie wiem, co zrobil. Nie obchodzi mnie to. Dla mnie to tak, jakby nic sie nie stalo. Nigdy nie zostane niczyja wlasnoscia.
Wiem za to, ze bede kochac ludzi. |
|